Samostanowienie narodów, a suwerenność państwa

Współczesny ład międzynarodowy powstały po II wojnie światowej zbudowany został na dwóch podstawowych filarach. Suwerennej równości państw oraz prawie do samostanowienia narodów. 

Sprzeczność między tymi zasadami stanowi jedno ze źródeł współczesnych konfliktów i wojen.

Zasada suwerennej równości państw zadeklarowana podczas konferencji „Wielkiej Czwórki” w Moskwie w 1943 głosiła, że przyszła międzynarodowa organizacja będzie bazować na suwerennej równości wszystkich miłujących pokój państw” 

Zasada ta znalazła odzwierciedlenie w karcie Narodów Zjednoczonych w art. 2 ust.2, w którym determinuje się, że „organizacja opiera się̨ na zasadzie suwerennej równości wszystkich członków.” Suwerenność rozumiana jest jako najwyższa, pierwotną władza w obrębie jurysdykcji terytorialnej; która nie podlega jurysdykcji wykonawczej, ustawodawczej lub sądowniczej obcego państwa ani żadnemu prawu obcemu, z wyjątkiem międzynarodowego prawa publicznego. Zewnętrzny aspekt suwerenności podkreśla niezależność i równość i oraz fakt, że są bezpośrednimi podmiotami prawa międzynarodowego. 

Podstawą suwerenności jest związek państwa z terytorium; jego integralność oraz nienaruszalność granic  oraz uti possidetis.

 Jednocześnie w tej samej karcie Narodów Zjednoczonych w artykule 1. oraz 55. pojawia się pojęcie „samostanowienia narodów”. Celem ONZ jest „Rozwijać przyjazne stosunki między narodami, oparte na poszanowaniu zasady równouprawnienia i samostanowienia narodów”. Zapis ten został dodatkowo wzmocniony w art. 55 KNZ w którym wskazuje się na poszanowanie prawa narodów do samostanowienia jako filaru pokojowej współpracy między narodami. 

Zasada prawa do samostanowienia miała stanowić przejaw postępu w stosunku do pryncypiów stanowiących podstawę wielowiekowej tradycji europejskich podbojów kolonialnych, utrwalonej w systemie prawno międzynarodowym Ligi Narodów, który kategorycznie stwierdza, że „pozytywne prawo międzynarodowe nie uznaje prawa grup narodowych jako takich do oddzielenia się od państwa, którego stanowią część, poprzez proste wyrażenie życzenia, ani też nie uznaje prawa innych państw do żądania takiego oddzielenia”

Zasadę prawa narodów do samostanowienia wyraźnie powtórzono w deklaracji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1960 r. stanowiącej podstawę uzyskania niepodległości przez terytoria stanowiące przedmiot kolonialnej dominacji.

W deklaracji tej czytamy, „1. Poddanie narodów obcemu ujarzmieniu, dominacji i wyzyskowi stanowi zaprzeczenie podstawowych praw człowieka, jest sprzeczne z Kartą Narodów Zjednoczonych i jest przeszkodą w promowaniu pokoju i współpracy na świecie.  2. Wszystkie narody mają prawo do samostanowienia; na mocy tego prawa swobodnie określają swój status polityczny i swobodnie realizują swój rozwój gospodarczy, społeczny i kulturalny.”

W sumie w latach 1945-1970 powstało 45 nowych, niepodległych państw najczęściej poprzez zmianę reżimu kolonialnego na rząd ustanowiony przez lokalnych mieszkańców danego terytorium. Granice nowych państw były najczęściej granicami dawnych kolonii nie uwzględniającymi etnicznej, religijnej i historycznej przynależności mieszkańców danego terytorium. Niektóre spośród tych granic tak jak np. Linia Duranda ustanawiane były przez kolonizatorów z jawnym zamiarem podzielenia terytorium zamieszkałego przez naród o wysokim stopniu poczucia tożsamości narodowej w celu zapobieżenia procesom niepodległościowym. W podobny sposób postrzegana była np. Linia Sykess – Picot  i jej symboliczna likwidacja stanowiła jeden z filarów propagandowych Państwa Islamskiego, które do swoich priorytetów programowych wpisało likwidację pozostałości systemu kolonialnego.

Wiele spośród niepodległych dziś państw uzyskało niepodległość w rezultacie działań organizacji narodowowyzwoleńczych, które nie tylko możemy sklasyfikować jako terrorystyczne, ale też one same uznawały terroryzm jako uprawnioną metodę walki zbrojnej w konflikcie asymetrycznym. Jak uzasadniał wybór terroryzmu w walce zbrojnej Ahmed Ben Bella lider FLN „terroryzm miejski tak jak walka partyzancka to jedyne metody ekspresji ludzi zmiażdżonych.” 

Deklaracja Prawa Międzynarodowego z 1970 r. została wydana pod koniec generalnej fali procesów dekolonizacji Afryki oraz u schyłku wojen neokolonialnych prowadzonych przez mocarstwa europejskie takich jak konflikt w Indochinach zastąpiony przez wojny toczone wokół dogmatów ideologicznych. Deklaracja zasadniczo powtarza zasadę prawa do samostanowienia narodów, ale jednocześnie stwierdza, że „nic w poprzednich paragrafach nie powinno być interpretowane jako upoważniające lub zachęcające do jakiejkolwiek działalności, która by rozbijała lub naruszała, w całości lub w części, integralność terytorialną lub jedność polityczną suwerennych i niepodległych państw”. 

Od 1970 roku mamy więc do czynienia z dewolucją i degradacją procesów dekolonizacyjnych oraz marginalizacją zasady samostanowienia narodów. Fakt marginalizacji, degradacji czy wręcz potępienia narodów próbujących wybić się na niepodległość znajduje wyraz w polityce zagranicznej państw – członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, polityce i deklaracjach organizacji regionalnych takich jak Unia Europejska oraz w dorobku Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości np. w sprawie Kosowa. 

Również w warstwie propagandowej, kluczowej w inżynierii politycznej państw demokratycznych pojęcie „ruch narodowowyzwoleńczy” zastąpiono pojęciem „ruch separatystyczny”. W szczególności współczesny przypadek Katalonii i stanowisko Unii Europejskiej wobec katalońskich polityków odwołujących się w swojej działalności wprost do zasady samostanowienia narodów oraz jawne przyzwolenie dla oskarżenia ich i sądzenia za zdradę stanu przez Hiszpanię stanowi czytelny przykład zmiany pryncypiów państw w ich percepcji zasady samostanowienia narodów. Jednocześnie te same państwa Unii Europejskiej dystansujące się od dążeń niepodległościowych Katalończyków wspierają np. ruch na rzecz niepodległości Szkocji.

W rezultacie obecnie wspólnota międzynarodowa nie tylko nie wspiera dążeń niepodległościowych narodów, ale potępia takie dążenia jako separatystyczne. Wyjątkiem są deklaracje stanowiące element wojny propagandowej z Chinami, rywalem gospodarczo politycznym i w tym kontekście pojawiające się w przypomnienie o prawach do samostanowienia narodów Tybetu i Wschodniego Turkiestanu (Xinjan). Można je jednak rozpatrywać wyłącznie w kontekście bieżącego instrumentarium wojny propagandowej z konkurencyjnym systemem politycznym i ewidentnym rywalem gospodarczym w stosunku do państw systemu zachodniego, szczególnie w zestawieniu tych deklaracji z jawną niechęcią do wspierania dążeń ruchów niepodległościowych znacznie bliżej granic UE.

W konsekwencji naród, który chce uzyskać niepodległość, ma tylko jeden sposób na realizację swoich dążeń – walkę zbrojną. Wobec tego, że zwykle walczy z dominująca większością polityczno – etniczną lub też z okupantem, konflikt ten przybiera formę asymetryczną, najczęściej walki partyzanckiej, której elementem składowym są działania określane jako terrorystyczne.

Pozostawienie tylko jednej drogi do realizacji prawa samostanowienia, walki zbrojnej, a następnie uznania przez wspólnotę międzynarodową status quo w przypadku sukcesu tej walki stanowi systemową przyczynę powstawania organizacji separatystycznych. Ich działalność, próba zmiany status quo siłą, już samo w sobie jest zwykle klasyfikowane w prawodawstwie krajowym jako „działalność terrorystyczna”, a organizacja wiodąca w walce jako „organizacja terrorystyczna” nawet jeśli spełnia przesłanki klasyfikacji jej jako stronę wojującą zgodnie konwencją haską 1899 i późniejszymi analogicznymi regulacjami. 

W publicystyce zachodniej wskazuje się również na to, że wobec państw UE stosowane są elementy takiego konfliktu służące między innymi jej dezintegracji, kształtowaniu rozmaitych kluczowych polityk zgodnie z interesem Rosji w tym polityki energetycznej, zagranicznej, relacji z USA. Działania te mają też ulegać ciągłej intensyfikacji.  

Sam konflikt hybrydowy nie jest jednak zjawiskiem nowym ani oryginalnym. Jego elementy występowały w historii wszystkich opisywanych w dziejach konfliktów, jednak najczęściej na ich marginesie i bez obecnego wielowątkowego systemu oddziaływań.

UE w przyjętych w 2016 r wspólnych ramach zapobiegania zagrożeniom hybrydowym definiowała to zjawisko jako „mieszankę konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, militarnych i niewojskowych, jawnych i ukrytych działań, które mogą być wykorzystywane w skoordynowany sposób przez podmioty państwowe lub niepaństwowe do osiągnięcia określonych celów, pozostając jednocześnie poniżej progu formalnie wypowiedzianej wojny”

Autorami koncepcji takiego „nowego typu” wojny byli amerykańscy analitycy wojskowi, którzy dostrzegli, że nowa forma konfliktu, którą zastosowano z powodzeniem przeciwko armii radzieckiej w Afganistanie, a następnie wobec Rosji w Czeczenii charakteryzuje się nie tylko wysoka skutecznością ale przede wszystkim nowym zestawem kompleksowych środków, spośród których większość ma niewojskowy charakter. 

Nie ma jednej uzgodnionej definicji konfliktu hybrydowego, można jednak założyć, że do podstawowych elementów definicyjnych należy uzyskiwanie zamierzonych rezultatów m.in. politycznych, gospodarczych, bez uciekania się do użycia siły przez państwo. Rezultatów, które wcześniej możliwe były do osiągnięcia tylko dzięki konfliktowi zbrojnemu lub groźbie wojny.  Niektórzy definiują konflikt hybrydowy jako prowadzenie konfliktu z przeciwnikiem poniżej progu wojny lub żeby być precyzyjnym poniżej takiej definicji użycia siły i groźby jej użycia, jaka jest definiowana w systemie ONZ. 

System ONZ, konstytuujący współczesne stosunki międzynarodowe, który zakazuje wojny napastniczej wyznaczył jednocześnie ramy, których państwa starają się nie przekraczać w związku z groźbą nałożenia międzynarodowych sankcji. Również umowa międzynarodowa zawarta pod groźbą użycia siły jest z mocy prawa międzynarodowego nieważna. To ogranicza pole manewru państw agresywnych i tworzy teoretyczne limity środków, które mogą podejmować dla realizacji swoich planów, naturalnie jeśli dążą nie tylko do aneksji czy podboju ale dodatkowo liczą na powszechną akceptację swoich działań.

Stąd konflikt hybrydowy czyli taki, który pozwoli na realizację celów kiedyś zarezerwowanych dla wojny lub przynajmniej dla zagrożenia wojną, ale jednak bez uciekania się do środków formalnie zakazanych,  może być kuszącą alternatywą. 

Elementy konfliktu hybrydowego jak „wojna psychologiczna”, „obniżanie morale” przeciwnika, propaganda, psucie opinii międzynarodowej i tym samym skłanianie społeczeństw innych państw do presji na własne rządy, prowokowanie zachowań przez rozpowszechnianie fałszywych informacji, znamy z historii europejskich wojen i konfliktów „tradycyjnych”.  

Depesza Emska sprokurowana przez Bismarcka była niczym innym tylko „fake newsem”, wysłanie Lenina przez Niemców do Rosji – hybrydową destabilizacją systemu politycznego, która w konsekwencji doprowadziła do odrębnego pokoju Rosji i Niemiec na wschodzie. Wysłanie kilkudziesięciu tysięcy „spontanicznych ochotników” przez Pakistan na teren Kaszmiru podczas operacji „Gibraltar” to nic innego tylko ówczesne „zielone ludziki”, ale pojawiające się na scenie konfliktów pół wieku wcześniej.  Przykłady można byłoby mnożyć. 

Czym w związku z tym różnią się obecne „hybrydowe konflikty” od dawnych ? 

Przede wszystkim kompleksowością oddziaływania. Stosuje się bowiem nie jedną, ale wiele metod z dostępnego arsenału środków. Oddziaływanie nie ma charakteru jednorazowej akcji, aktu dywersyjnego poprzedzającego wojnę lub będącego jej elementem, ale całego szeregu środków, które w założeniu nigdy do wojny nie mają doprowadzić.

Ponadto cechą najważniejszą współczesnych działań hybrydowych jest szczególna rola przestrzeni informacyjnej jako nowego pola konfliktu w związku ze spontaniczną i natychmiastową dystrybucją informacji dzięki globalnym sieciom społecznościowym. 

Wreszcie najistotniejszy element współczesnego konfliktu hybrydowego to prowadzenie operacji w taki sposób, żeby ich wykrycie jako działalności inspirowanej przez wrogie państwo było niewykrywalne i nie do odróżnienia od naturalnych spontanicznych zachowań społecznych. 

Państwo demokratyczne jest praktycznie bezradne wobec takiej metody prowadzenia przeciwko niemu działań. 

Po pierwsze rząd nie może zakazać krytyki swojej polityki nie ograniczając wolności politycznej i tym samym podstawowego filaru demokracji. Tym bardziej, że niezwykle trudno jest udowodnić, że dane działanie to faktycznie operacja wrogiego państwa, a nie uzasadniona krytyka niewprawnych, szkodliwych czy wręcz przestępczych działań własnego rządu. 

Powstawanie partii politycznych o określonych celach, organizacji pozarządowych czy kościołów i związanych z nimi organizacji charytatywnych może być i jest narzędziem w konflikcie hybrydowym. Państwu demokratycznemu trudno jest ingerować w tę sferę wybiórczo nie eliminując przy tym filarów swojego istnienia co samo w sobie może być przecież celem operacji hybrydowej przeciwnika. 

Samo wykrycie i udowodnienie wrogiego oddziaływania w tej sferze jest praktycznie niemożliwe, a metody przeciwdziałania nawet wobec wykrycia – bardzo niedoskonałe. 

Szczególnie wszelkie akcje służące destabilizacji systemu politycznego i społecznego, lub ukształtowania polityki danego państwa według zbudowanego za granicą wzorca może być nie do odróżnienia od działań spontanicznych, naturalnych i nieinspirowanych. 

Rosyjska doktryna konfliktu hybrydowego, tradycyjnie wiąże się z osoba generała Gierasimowa i jego wykładu, który wygłosił w 2014 r. na rosyjskiej Akademii Sztuk Wojskowych.  

W swoim wystąpieniu Gierasimow zauważył, że „W XXI wieku istnieje tendencja do zatarcia różnic między stanem wojny a pokojem. Wojny nie są już deklarowane, ale kiedy się rozpoczynają, nie idą zgodnie ze zwykłym wzorcem. Doświadczenie konfliktów zbrojnych, w tym związanych z tak zwanymi rewolucjami kolorowymi w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, potwierdza, że całkowicie prosperujące państwo w ciągu miesięcy, a nawet dni może zamienić się w arenę zaciętej walki zbrojnej, stać się ofiarą zagranicznej interwencji, pogrążyć się w otchłani chaosu, katastrofy humanitarnej i wojny domowej”

Była to słuszna obserwacja. Odniesienie do „arabskiej wiosny” oraz szczegółowa analiza przyczyn i przebiegu rewolucji wskazują na dalekie od spontaniczności inspiracje zagraniczne tych rewolucji. W Egipcie d po raz pierwszy użyto Twittera do koordynacji działań bractwa muzułmańskiego, wobec których to działań władze egipskie były całkowicie bezradne. Rewolucjoniści dzięki sieciom społecznościowym mieli zapewne lepszą łączność i lepszą wiedzę o stanie sytuacji niż siły rządowe.

Również w Tunezji, bezkarni po rewolucji „spontaniczni salafici”, którzy spontanicznie założą w Kairuanie organizację Ansar Allah dopiero po latach i w obliczu drugiej rewolucji zostaną zidentyfikowani jako elementy tej samej globalnej operacji. 

Gierasimow stwierdził, że jeśli jest to nowy rodzaj konfliktu, to armia musi się do takiego konfliktu uzbroić. Powiedział, że „Powszechne stały się działania asymetryczne, umożliwiające wyrównanie przewagi wroga w walce zbrojnej. Obejmują one użycie specjalnych sił operacyjnych i wewnętrznej opozycji do stworzenia stałego frontu w całym państwie przeciwnym, a także wpływ informacyjny, którego formy i metody są stale ulepszane”

Gierasimow słusznie wskazał również, że jedną z najważniejszych przestrzeni tego nowego typu konfliktu jest przestrzeń informacyjna: „Konfrontacja informacji otwiera szerokie asymetryczne możliwości zmniejszenia potencjału bojowego wroga. W Afryce Północnej byliśmy świadkami wpływu technologii na rząd i ludzi za pośrednictwem sieci informacyjnych.”

To co miało największe znaczenie w koncepcji Gierasimowa to przede wszystkim wskazanie na wiodącą rolę zaplecza naukowego państwa, które musi wypracować własne metody prowadzenia tego rodzaju wojny „nie powinniśmy kopiować cudzych doświadczeń i nadrabiać zaległości w stosunku do wiodących krajów, ale pracować nad konkurencyjnymi rozwiązaniami i sami zajmować pozycje wiodące.”

Dokładnie rok później pierwsze elementy tej koncepcji zostały przetestowane podczas rosyjskiej interwencji na Krymie oraz na wschodzie Ukrainy. 

Unia Europejska pozostawiając kluczową część odpowiedzi na zagrożenia hybrydowe w rękach państw członkowskich,  w swoich ramach przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym przygotowała plan składający się z 22 punktów realizujących 4 cele:

– podnoszenia świadomości 

– budowanie odporności (w zakresie podstawowych zidentyfikowanych celów ataków hybrydowych)

– zapobieganie kryzysom,

– wzmocnienie koordynacji w tym w relacjach z NATO.

biuro@miller.pl

BIURO POSŁA DO PE LESZKA MILLERA
UL. PIEKARY 17 P. 10,
61-823 POZNAŃ

© 2021 Leszek Miller. All Rights Reserved.

Designed by PinkShark.pl