Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii zdecydował, że władze Szkocji nie mają podstaw prawnych do przeprowadzenia referendum niepodległościowego. Zgodę na takie głosowanie musi wydać brytyjski parlament urzędujący w Londynie.
Brytyjski Sąd Najwyższy ogłosił w środę 23 listopada, że szkocki rząd nie może przeprowadzić drugiego referendum w sprawie niepodległości w przyszłym roku bez aprobaty brytyjskiego parlamentu. Szkocki rząd nie ma uprawnień, by uchwalić referendum w sprawie niepodległości Szkocji – powiedział Robert Reed, prezes Sądu Najwyższego Wielkiej Brytanii.
Jak podaje “The Guardian”, brytyjskie władze argumentowały wcześniej, że decyzja była przedwczesna, ponieważ szkocki parlament nie uchwalił jeszcze stosownej ustawy.
Do informacji o blokadzie niepodległościowego referendum Szkocji odniosła się na Twitterze Pierwsza Minister tego kraju, Nicola Sturgeon.
“Choć jestem rozczarowana, szanuję orzeczenie Sądu Najwyższego – ono nie stanowi prawa, tylko je interpretuje. Prawo, które nie pozwala Szkocji na wybór własnej przyszłości bez zgody Westminsteru, obnaża jako mit wszelkie pojęcie Wielkiej Brytanii jako dobrowolnego partnerstwa i przemawia za suwerennością” – napisała liderka Szkockiej Partii Narodowej.()
“Westminsterski establishment może myśleć, że może zablokować referendum, ale pozwólcie mi jasno powiedzieć, jestem dziś pewna w waszym imieniu, że żaden establishment, Westminster czy inny, nigdy nie uciszy głosu narodu szkockiego” – mówiła Sturgeon na wiecu w Edynburgu, jednym z 15-tu, które wieczorem w środę 23 listopada odbyły się w różnych miastach Szkocji.
Zasugerowała, że rolę referendum mogą spełnić najbliższe wybory do Izby Gmin, które najpóźniej odbędą się wiosną 2025 roku.
“Musimy i znajdziemy inny demokratyczny, zgodny z prawem i konstytucją sposób, poprzez który Szkoci mogą wyrazić swoją wolę. Moim zdaniem mogą to być tylko wybory. Tu już nie chodzi o to, czy Szkocja stanie się niepodległa, choć ta decyzja jest istotna. Teraz to jest rzecz bardziej fundamentalna. Chodzi teraz o to, czy mamy, czy nie mamy podstawowe demokratyczne prawo do wyboru naszej własnej przyszłości. I faktycznie od dziś ruch niepodległościowy dotyczy w takim samym stopniu demokracji, jak i niepodległości” – deklarowała liderka Szkockiej Partii Narodowej (SNP).()
Trzeba pamiętać, że w 2014 roku odbyło się już referendum w sprawie niepodległości Szkocji i blisko 55 procent było przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jednak sytuacja diametralnie zmieniła się wraz z głosowaniem w 2016 roku w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. 51,9 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za opuszczeniem UE. Wśród regionów Szkocja miała jednych z najbardziej zagorzałych “zwolenników pozostania w UE”. Po ogłoszeniu Brexitu wielu Szkotów wyrażało niezadowolenie z konieczności ponoszenia konsekwencji rozwiązania, za którym nie głosowali.
Jak powiedział tuż przed referendum prof. Michael Keating, politolog z Uniwersytetu Aberdeen, w rozmowie z Deutsche Welle, polityczne partie w Szkocji są w przeważającej części proeuropejskie. Podczas gdy wśród angielskich konserwatystów nie ma jednomyślności co do referendum, w szkockim parlamencie taka zgodność jest. Podczas debaty przed kilkoma dniami w parlamencie w Edynburgu większość deputowanych opowiadała się za zostaniem w UE. Nawet szkoccy konserwatyści są proeuropejscy – w przeciwieństwie do ich kolegów w Londynie.()
W tej atmosferze, także w związku ze skutkami Brexitu, w maju 2021 roku wybory w Szkocji po raz czwarty z rzędu wygrała Szkocka Partia Narodowa. () Stworzyła rząd ze szkockimi Zielonymi, którzy również opowiadają się za niepodległością.
To co zwiera program Scottish Green, w sporej części odzwierciedla szkockie nastroje: „Szkoccy Zieloni wierzą, że niepodległość w Europie pozwoli nam zbudować sprawiedliwą i zieloną Szkocję. Chcemy zbudować prawdziwie demokratyczne państwo narodowe, w którym każdy ma władzę i gdzie wszyscy wybrani przedstawiciele są naprawdę odpowiedzialni przed społeczeństwem. Niepodległość jest teraz naszą drogą powrotną do członkostwa w UE, zapewniając Szkocji nasze własne miejsce przy europejskim stole i przywracając nam prawo do pracy, podróżowania i studiowania w całej Europie”.()
Na przełomie lat 50. I 60. tradycyjny dwupartyjny system konserwatywno-laburzystowski w Wielkiej Brytanii opowiadał się za utrzymaniem integralności Wspólnoty jako najlepszej formy współpracy i walki o wspólne wartości. W tym czasie dążenia niepodległościowe w Szkocji praktycznie nie istniały. SNP była zaś traktowana co najwyżej jako ekscentryczna sekta.
W tamtych latach odrębne tożsamości Szkotów i Anglików odgrywały niewielką rolę w świadomości narodowej. Wynikało to głównie ze zbiorowej pamięci o brytyjskim poświęceniu z II wojny światowej.
Jednocześnie jednak Imperium Brytyjskie zaczęło się rozpadać, co wyzwalało dyskusję na temat siły i przyszłości Wspólnoty.
Na marginesie warto zauważyć, że poparcie dla idei niepodległości Szkocji ma w pewnym sensie także charakter klasowy. Z analiz przeprowadzonych przez Radę ds. Badań Ekonomicznych i Społecznych wynika, że poparcie dla niepodległości wynosi 46% wśród osób o najniższych dochodach, w porównaniu z 27% wśród tych o najwyższych. Inne badanie wykazało natomiast, że Szkoci w ubogich częściach kraju popierają niepodległość w 58%, w porównaniu do zaledwie 27% w zamożnych obszarach. I wreszcie niepodległość popiera tylko 35% właścicieli domów a przeciwna jest niej ponad połowa najemców.()
Kiedy Szkocja stawała się w 1707 r. częścią Wspólnoty jednym z głównych argumentów „za”, była możliwość uzyskania przez nią nie tylko dostępu do rynku wewnętrznego Anglii ale także dostępu do angielskich kolonii.()
Ten argument w oczywisty sposób stracił na znaczeniu, kiedy Imperium Brytyjskie upadło, a w 1973 roku Wielka Brytania znalazła się we wspólnym europejskim rynku.
Jednak – jak się wydaje – kluczowe dla odrodzenia idei niepodległości w Szkocji były działania rządu Margaret Thatcher. () Szkocja straciła wówczas blisko jedną trzecią swoich zdolności produkcyjnych, głównie z powodu wycofania subsydiów udzielonych przez rząd brytyjski. Przemysł ciężki, który wspierał szkocką gospodarkę przez ponad sto lat, praktycznie zniknął w ciągu kilku lat. ()
Postindustrialna struktura gospodarcza nie pojawiła się w następnych latach, pozostawiając Szkocję coraz bardziej zależną od państwa opiekuńczego i wydatków publicznych na podstawowe usługi, których finansowanie wkrótce również zostało obcięte przez ten sam rząd.()
Najistotniejszym elementem, która napędza pragnienie Szkocji opuszczenia Zjednoczonego Królestwa, jest nie tyle jawna wrogość wobec Anglii, ani Wspólnoty, ale raczej uznanie, że Szkoci i Anglicy wybrali – jak mówi liderka SNP – różne ścieżki polityczne. Członkostwo w UE nie tylko przynosi Szkocji ogromne korzyści gospodarcze, ale jest istotą podstawowych wartości, które podzielamy w zakresie demokracji, równości, współpracy i praw człowieka – mówiła Sturgeon w 2019 roku w Brukseli.()
Te różne ścieżki polityczne są rozbieżnością polityczną, która powszechnie charakteryzowana jest pojęciem “deficytu demokracji”.() Ze względu na stosunkowo niską populację Szkocji (5,5 mln) w porównaniu z Anglią (56 mln), jej udział w parlamencie westminsterskim ma mniejsze szanse na znaczący wpływ na brytyjskie decyzje polityczne.
Od wojny w Iraku po Brexit, od kryzysu finansowego po oszczędności, stanowisko Szkocji we wszystkich tych sprawach było jaskrawym przeciwieństwem stanowiska Anglii.
Od czasu utworzenia parlamentu szkockiego w 1999 r. do dzisiaj przyznane mu uprawnienia z pewnością wzrosły. Obecnie Parlament Szkocki jest odpowiedzialny za zdrowie, edukację, politykę mieszkaniową, wymiar sprawiedliwości.()
Jednak zdecydowana większość systemu ubezpieczeń społecznych, a także polityka zagraniczna, obrona i kwestie gospodarcze są nadal zarezerwowane dla Parlamentu Westminsterskiego.
BIURO POSŁA DO PE LESZKA MILLERA
UL. PIEKARY 17 P. 10,
61-823 POZNAŃ
© 2021 Leszek Miller. All Rights Reserved.
Designed by PinkShark.pl