Prawo wojny przez stulecia nie było skodyfikowane. Wzajemne traktowanie jeńców wojennych, reguł prowadzenia działań zbrojnych „przez narody cywilizowane” regulował zwyczaj międzynarodowy , który – w odróżnieniu od prawa krajowego stanowi w prawie międzynarodowym publicznym do dziś równoprawne źródło prawa z zasadami skodyfikowanymi.
Warto wskazać, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości usankcjonował również zwyczaj w swoim statucie jako jedno z 4 źródeł prawa międzynarodowego.
Istnieje mylne przeświadczenie, że status osób cywilnych podczas konfliktu zbrojnego wynika wyłącznie z tzw prawa humanitarnego. Na długo przed prawem humanitarnym status osób cywilnych podczas wojny był regulowany przez prawo wojenne początkowo nieskodyfikowane lub kodyfikowane szczątkowo a opierające się w pełni na zwyczaju i opinio iuris.
Hugo Grocjusz na przykład w swoim traktacie De iure belli ac pacis” utrzymywał, że ludność cywilna jest jak najbardziej uprawnionym celem ataków podczas wojny. Uznawał np. że elementem prawa wojennego jest dokonywanie „rzezi na kobietach i dzieciach” podobnie jak pacyfikacja i niszczenie całych miejscowości. „prawo do legalizowania tego, co dzieje się na wojnie, ma ogromne znaczenie. Przede wszystkim bowiem obejmuje, w liczbie wrogów, nie tylko tych, którzy faktycznie noszą broń lub którzy są bezpośrednio poddanymi wojującej potęgi, ale nawet wszystkich, którzy znajdują się na wrogich terytoriach, jak wynika z formy podanej przez Liwiusza. , który mówi, że „wojna jest wypowiadana przeciwko suwerenowi i wszystkim w jego jurysdykcji”
Prawo wojenne jednak ewoluowało, ograniczając okrucieństwa wobec ludności cywilnej, tym bardziej, że świadome wyniszczanie infrastruktury i ludności cywilnej zmniejszało korzyści ekonomiczne prowadzonej wojny szczególnie w sytuacji, w której danym terytorium planowano później władać.
Do pierwszej kompleksowej próby kodyfikacji zwyczajów wojennych doszło podczas konferencji brukselskiej 1874 roku po wojnie francusko pruskiej. Konferencja wypracowała „Brukselski projekt międzynarodowej deklaracji dotyczącej praw i zwyczajów wojny”
Podczas wojny francusko pruskiej 1871 po pokonaniu regularnej armii francuskiej, tymczasowy rząd powołał grupy nieregularnej milicji, w tym umundurowaną Garde Mobile, a także często nieumundurowane osoby należące do klubów strzeleckich, zwane francs-tireurs. Okupacyjne siły niemieckie odmówiły uznania francs-tireurs za legalnych bojowników, odmawiając im statusu jeńców wojennych i rozstrzeliwując po schwytaniu. Co więcej Niemcy nękani przez stosujące taktykę partyzancką oddziały francuskie – dokonywały masowych represji i odwetów na ludności cywilnej.
Po wojnie pojawiły się zatem dwie koncepcje traktowania cywilów podczas konfliktu zbrojnego, albo mają zakaz udziału w konflikcie, ale za to są chronieni przed atakiem albo też biorą w nim udział, ale są traktowani jako uprawniony cel działań wojennych.
Jak powiedział na otwarciu konferencji przedstawiciel Rosji baron, gen. Antoine Jomini „W sprawie wojny panują bardzo sprzeczne poglądy. Są tacy, którzy chcieliby, aby była ona straszniejsza, a tym samym mniej częsta, podczas gdy inni zmieniliby ją w turniej pomiędzy regularnymi armiami z cywilami występującymi w roli gapiów. Ludzie muszą wiedzieć, na czym stoją… Łatwiej jest wypełnić swój obowiązek niż go zdefiniować. Dlatego musimy wszystkim powiedzieć, jaki jest ich obowiązek”.
Zwolennikami owej bardziej okrutnej wizji wojny były Niemcy oraz USA dla których podstawowym dokumentem kształtującym ich percepcję wojny była „Instrukcja dla rządu armii Stanów Zjednoczonych w terenie z 1863 r.”
W instrukcji tej czytamy m.in.:
„Konieczność wojskowa dopuszcza wszelkie bezpośrednie zniszczenie życia lub kończyn „uzbrojonych” wrogów oraz innych osób, których zniszczenie jest przypadkowo „nieuniknione” w zbrojnych walkach wojny; pozwala na schwytanie każdego uzbrojonego wroga i każdego wroga ważnego dla wrogiego rządu lub szczególnego niebezpieczeństwa dla chwytającego; pozwala na wszelkie niszczenie własności i blokowanie dróg i kanałów ruchu, podróży lub komunikacji, a także na wszelkie odmawianie wrogowi utrzymania lub środków do życia; zawłaszczania wszystkiego, co kraj wroga zapewnia, niezbędnego dla przetrwania i bezpieczeństwa armii, oraz takiego oszustwa, które nie wiąże się z łamaniem dobrej wiary ani pozytywnie zadeklarowanej w odniesieniu do umów zawartych w czasie wojny, ani domniemanego przez współczesne prawo wojny, aby istnieć.”
Również inne okrutne traktowanie cywilów było dopuszczalne „Wojna nie jest prowadzona wyłącznie bronią. Dozwolone jest zagłodzenie wrogiego wojownika, uzbrojonego lub nieuzbrojonego, tak aby prowadziło to do szybszego poddania się wroga.” „Obywatel lub tubylec wrogiego kraju jest więc wrogiem, jako jeden z elementów składowych wrogiego państwa lub narodu i jako taki podlega trudom wojny.” Większość tych czynów, które są obecnie uznawane za zbrodnie wojenne było w amerykańskim kodeksie dopuszczalne lub dopuszczalne warunkowo.
Prawo amerykańskie przyznawało jednak, że „Coraz powszechniej uznaje się zasadę, że nieuzbrojony obywatel ma być oszczędzony osobiście, majątek i honor na tyle, na ile pozwolą na to warunki wojny.”
Niemcy i USA były jednak w mniejszości i w konsekwencji przyjęto deklarację brukselką, która choć nie ratyfikowana stanowiła podstawę do przyjęcia tym razem już uniwersalnej i ratyfikowanej konwencji haskiej (II)
Podczas konferencji w Hadze w 1899 r. przyjęto kilka dokumentów, z których w drugim w kolejności byłqa tzw. „druga konwencja haska”, w której załączniku znajdowały się „Przepisy dotyczące praw i zwyczajów wojny lądowej.” bazujące na deklaracji brukselskiej. Zapisy konwencji nie do końca precyzyjne wymagały uszczegółowienia.
W rezultacie tych uzupełnień i dyskusji skodyfikowane prawo wojenne przyjęło swój ostateczny kształt w 1907 roku pod postacią IV konwencji haskiej.
Zapisy IV konwencji haskiej choć została przyjęta ponad 100 lat temu mają zasadniczy wpływ na późniejsze kodyfikacje dotyczące prawa humanitarnego (konwencje genewskie) jak i np. definicje zbrodni międzynarodowych i zbrodni przeciwko ludzkości znajdujących się w Statucie Rzymskim Międzynarodowego Trybunału Karnego (ICC)
IV konwencja haska stanowi przede wszystkim, że czyny popełniane przez członków sił zbrojnych nie są ich indywidualną odpowiedzialnością, ale odpowiedzialnością państwa. Jeśli żołnierz dokona zbrodni wojennej to państwo jest pociągane do odpowiedzialności za jego czyny, a nie wyłącznie osoba, która zbrodni dokonała. Zbrodnia wojenna zatem ale i grabieże, rabunki niszczenie mienia stanowią podstawę do pociągania do odpowiedzialności państwa i nie mogą być składane na karb poszczególnych żołnierzy i oficerów przy immunitecie państwa jako takiego i jego kierownictwa politycznego i wojskowego.
Ponadto konwencja w art. 1 uregulowała kluczowy wówczas dylemat konfliktów zbrojnych czyli sprawę partyzantów, ochotników i innych cywilów, którzy podczas wojny lub okupacji chwycą za broń.
Konwencja uznała, że „pospolite ruszenie i oddziałów ochotniczych”, podlega takiej samej ochronie międzynarodowej jak żołnierze strony przeciwnej:
1) jeżeli mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych;
2) noszą stałą i dającą się rozpoznać z daleka odznakę wyróżniającą;
3) jawnie noszą broń;
4) przestrzegają w swych działaniach praw i zwyczajów wojennych.
Ponadto osoby towarzyszące armii takie jak “korespondenci i reporterzy gazet, markietanci i dostawcy” będą również traktowani jako jeńcy wojenni jeśli “będą zaopatrzeni w legitymację od władzy wojskowej tej armii, której towarzyszyli”
Konwencja również, z w przeciwieństwie do niektórych wcześniej obowiązujących zwyczajów (np. przywoływanego już wcześniej Lieber Code z USA) stanowi, że „ Strony wojujące nie mają nieograniczonego prawa wyboru środków szkodzenia nieprzyjacielowi”. Zakazuje się m.in: “zabijać lub zadawać rany nieprzyjacielowi, który złożył broń i, nie mając już środków obrony, zdał się na łaskę;” co rozciąga się również na osoby cywilne.
Ponadto zabrania się „zmuszać poddanych strony przeciwnej do uczestnictwa w działaniach wojennych”.
Obrona ludności jest rozciągnięta również na całe miejscowości „Wzbronione jest atakowanie lub bombardowanie w jaki bądź sposób bezbronnych wsi, domów mieszkalnych i budowli.” oraz “Zabrania się wydawania na łup miast lub miejsc nawet zdobytych szturmem”.
Jednym z czynów zabronionych jest także rabunek „Rabunek jest formalnie zakazany” oraz zawłaszczanie mienia przez żołnierzy czy indywidualne „opodatkowywanie” ludności: „Żadna kontrybucja nie powinna być pobierana inaczej, jak na zasadzie rozkazu na piśmie i pod odpowiedzialnością naczelnego generała”
Ponadto cywile są chronieni również w zakresie ich praw rodzinnych, religijnych oraz własności “Honor i prawa rodzinne, życie jednostek i własność prywatna, jak również przekonania religijne i wykonywanie obrządków religijnych, winny być uszanowane. Własność prywatna nie podlega konfiskacie.”
W publicystyce zachodniej wskazuje się również na to, że wobec państw UE stosowane są elementy takiego konfliktu służące między innymi jej dezintegracji, kształtowaniu rozmaitych kluczowych polityk zgodnie z interesem Rosji w tym polityki energetycznej, zagranicznej, relacji z USA. Działania te mają też ulegać ciągłej intensyfikacji.
Sam konflikt hybrydowy nie jest jednak zjawiskiem nowym ani oryginalnym. Jego elementy występowały w historii wszystkich opisywanych w dziejach konfliktów, jednak najczęściej na ich marginesie i bez obecnego wielowątkowego systemu oddziaływań.
UE w przyjętych w 2016 r wspólnych ramach zapobiegania zagrożeniom hybrydowym definiowała to zjawisko jako „mieszankę konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, militarnych i niewojskowych, jawnych i ukrytych działań, które mogą być wykorzystywane w skoordynowany sposób przez podmioty państwowe lub niepaństwowe do osiągnięcia określonych celów, pozostając jednocześnie poniżej progu formalnie wypowiedzianej wojny”
Autorami koncepcji takiego „nowego typu” wojny byli amerykańscy analitycy wojskowi, którzy dostrzegli, że nowa forma konfliktu, którą zastosowano z powodzeniem przeciwko armii radzieckiej w Afganistanie, a następnie wobec Rosji w Czeczenii charakteryzuje się nie tylko wysoka skutecznością ale przede wszystkim nowym zestawem kompleksowych środków, spośród których większość ma niewojskowy charakter.
Nie ma jednej uzgodnionej definicji konfliktu hybrydowego, można jednak założyć, że do podstawowych elementów definicyjnych należy uzyskiwanie zamierzonych rezultatów m.in. politycznych, gospodarczych, bez uciekania się do użycia siły przez państwo. Rezultatów, które wcześniej możliwe były do osiągnięcia tylko dzięki konfliktowi zbrojnemu lub groźbie wojny. Niektórzy definiują konflikt hybrydowy jako prowadzenie konfliktu z przeciwnikiem poniżej progu wojny lub żeby być precyzyjnym poniżej takiej definicji użycia siły i groźby jej użycia, jaka jest definiowana w systemie ONZ.
System ONZ, konstytuujący współczesne stosunki międzynarodowe, który zakazuje wojny napastniczej wyznaczył jednocześnie ramy, których państwa starają się nie przekraczać w związku z groźbą nałożenia międzynarodowych sankcji. Również umowa międzynarodowa zawarta pod groźbą użycia siły jest z mocy prawa międzynarodowego nieważna. To ogranicza pole manewru państw agresywnych i tworzy teoretyczne limity środków, które mogą podejmować dla realizacji swoich planów, naturalnie jeśli dążą nie tylko do aneksji czy podboju ale dodatkowo liczą na powszechną akceptację swoich działań.
Stąd konflikt hybrydowy czyli taki, który pozwoli na realizację celów kiedyś zarezerwowanych dla wojny lub przynajmniej dla zagrożenia wojną, ale jednak bez uciekania się do środków formalnie zakazanych, może być kuszącą alternatywą.
Elementy konfliktu hybrydowego jak „wojna psychologiczna”, „obniżanie morale” przeciwnika, propaganda, psucie opinii międzynarodowej i tym samym skłanianie społeczeństw innych państw do presji na własne rządy, prowokowanie zachowań przez rozpowszechnianie fałszywych informacji, znamy z historii europejskich wojen i konfliktów „tradycyjnych”.
Depesza Emska sprokurowana przez Bismarcka była niczym innym tylko „fake newsem”, wysłanie Lenina przez Niemców do Rosji – hybrydową destabilizacją systemu politycznego, która w konsekwencji doprowadziła do odrębnego pokoju Rosji i Niemiec na wschodzie. Wysłanie kilkudziesięciu tysięcy „spontanicznych ochotników” przez Pakistan na teren Kaszmiru podczas operacji „Gibraltar” to nic innego tylko ówczesne „zielone ludziki”, ale pojawiające się na scenie konfliktów pół wieku wcześniej. Przykłady można byłoby mnożyć.
Czym w związku z tym różnią się obecne „hybrydowe konflikty” od dawnych ?
Przede wszystkim kompleksowością oddziaływania. Stosuje się bowiem nie jedną, ale wiele metod z dostępnego arsenału środków. Oddziaływanie nie ma charakteru jednorazowej akcji, aktu dywersyjnego poprzedzającego wojnę lub będącego jej elementem, ale całego szeregu środków, które w założeniu nigdy do wojny nie mają doprowadzić.
Ponadto cechą najważniejszą współczesnych działań hybrydowych jest szczególna rola przestrzeni informacyjnej jako nowego pola konfliktu w związku ze spontaniczną i natychmiastową dystrybucją informacji dzięki globalnym sieciom społecznościowym.
Wreszcie najistotniejszy element współczesnego konfliktu hybrydowego to prowadzenie operacji w taki sposób, żeby ich wykrycie jako działalności inspirowanej przez wrogie państwo było niewykrywalne i nie do odróżnienia od naturalnych spontanicznych zachowań społecznych.
Państwo demokratyczne jest praktycznie bezradne wobec takiej metody prowadzenia przeciwko niemu działań.
Po pierwsze rząd nie może zakazać krytyki swojej polityki nie ograniczając wolności politycznej i tym samym podstawowego filaru demokracji. Tym bardziej, że niezwykle trudno jest udowodnić, że dane działanie to faktycznie operacja wrogiego państwa, a nie uzasadniona krytyka niewprawnych, szkodliwych czy wręcz przestępczych działań własnego rządu.
Powstawanie partii politycznych o określonych celach, organizacji pozarządowych czy kościołów i związanych z nimi organizacji charytatywnych może być i jest narzędziem w konflikcie hybrydowym. Państwu demokratycznemu trudno jest ingerować w tę sferę wybiórczo nie eliminując przy tym filarów swojego istnienia co samo w sobie może być przecież celem operacji hybrydowej przeciwnika.
Samo wykrycie i udowodnienie wrogiego oddziaływania w tej sferze jest praktycznie niemożliwe, a metody przeciwdziałania nawet wobec wykrycia – bardzo niedoskonałe.
Szczególnie wszelkie akcje służące destabilizacji systemu politycznego i społecznego, lub ukształtowania polityki danego państwa według zbudowanego za granicą wzorca może być nie do odróżnienia od działań spontanicznych, naturalnych i nieinspirowanych.
Rosyjska doktryna konfliktu hybrydowego, tradycyjnie wiąże się z osoba generała Gierasimowa i jego wykładu, który wygłosił w 2014 r. na rosyjskiej Akademii Sztuk Wojskowych.
W swoim wystąpieniu Gierasimow zauważył, że „W XXI wieku istnieje tendencja do zatarcia różnic między stanem wojny a pokojem. Wojny nie są już deklarowane, ale kiedy się rozpoczynają, nie idą zgodnie ze zwykłym wzorcem. Doświadczenie konfliktów zbrojnych, w tym związanych z tak zwanymi rewolucjami kolorowymi w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, potwierdza, że całkowicie prosperujące państwo w ciągu miesięcy, a nawet dni może zamienić się w arenę zaciętej walki zbrojnej, stać się ofiarą zagranicznej interwencji, pogrążyć się w otchłani chaosu, katastrofy humanitarnej i wojny domowej”
Była to słuszna obserwacja. Odniesienie do „arabskiej wiosny” oraz szczegółowa analiza przyczyn i przebiegu rewolucji wskazują na dalekie od spontaniczności inspiracje zagraniczne tych rewolucji. W Egipcie d po raz pierwszy użyto Twittera do koordynacji działań bractwa muzułmańskiego, wobec których to działań władze egipskie były całkowicie bezradne. Rewolucjoniści dzięki sieciom społecznościowym mieli zapewne lepszą łączność i lepszą wiedzę o stanie sytuacji niż siły rządowe.
Również w Tunezji, bezkarni po rewolucji „spontaniczni salafici”, którzy spontanicznie założą w Kairuanie organizację Ansar Allah dopiero po latach i w obliczu drugiej rewolucji zostaną zidentyfikowani jako elementy tej samej globalnej operacji.
Gierasimow stwierdził, że jeśli jest to nowy rodzaj konfliktu, to armia musi się do takiego konfliktu uzbroić. Powiedział, że „Powszechne stały się działania asymetryczne, umożliwiające wyrównanie przewagi wroga w walce zbrojnej. Obejmują one użycie specjalnych sił operacyjnych i wewnętrznej opozycji do stworzenia stałego frontu w całym państwie przeciwnym, a także wpływ informacyjny, którego formy i metody są stale ulepszane”
Gierasimow słusznie wskazał również, że jedną z najważniejszych przestrzeni tego nowego typu konfliktu jest przestrzeń informacyjna: „Konfrontacja informacji otwiera szerokie asymetryczne możliwości zmniejszenia potencjału bojowego wroga. W Afryce Północnej byliśmy świadkami wpływu technologii na rząd i ludzi za pośrednictwem sieci informacyjnych.”
To co miało największe znaczenie w koncepcji Gierasimowa to przede wszystkim wskazanie na wiodącą rolę zaplecza naukowego państwa, które musi wypracować własne metody prowadzenia tego rodzaju wojny „nie powinniśmy kopiować cudzych doświadczeń i nadrabiać zaległości w stosunku do wiodących krajów, ale pracować nad konkurencyjnymi rozwiązaniami i sami zajmować pozycje wiodące.”
Dokładnie rok później pierwsze elementy tej koncepcji zostały przetestowane podczas rosyjskiej interwencji na Krymie oraz na wschodzie Ukrainy.
Unia Europejska pozostawiając kluczową część odpowiedzi na zagrożenia hybrydowe w rękach państw członkowskich, w swoich ramach przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym przygotowała plan składający się z 22 punktów realizujących 4 cele:
– podnoszenia świadomości
– budowanie odporności (w zakresie podstawowych zidentyfikowanych celów ataków hybrydowych)
– zapobieganie kryzysom,
– wzmocnienie koordynacji w tym w relacjach z NATO.
BIURO POSŁA DO PE LESZKA MILLERA
UL. PIEKARY 17 P. 10,
61-823 POZNAŃ
© 2021 Leszek Miller. All Rights Reserved.
Designed by PinkShark.pl